sobota, 3 listopada 2012

Raspberry Pi + Gentoo + XBMC Część 3


Gentoo/GNU Linux jest najlepiej dostosowanym do sprzętu systemem operacyjnym na świecie. Przez to, bynajmniej z założenia, powinien być najszybszy.

Wstęp

Jest to system, który nie ma instalatora. Proces instalacyjny, tak na prawdę, nigdy się nie kończy. Można jedynie mówić o podstawowym procesie instalacyjnym. Nie chcę się rozwodzić na ten temat, gdyż jest to blog o audio, a nie o Linuksie. Na dodatek, Gentoo nie za bardzo nadaje się do wykorzystania Pi jako odtwarzacza sieciowego, czy też HTPC (co opisuję w tym poście) - dlatego nie chcę się za bardzo rozwodzić na jego temat.

Instalacja

Sama instalacja jest "normalna" - jak na świat Gentoo oczywiście, czyli dużo pisania i zero klikania - to co lubię najbardziej. Potrzebny jest nam terminal/konsola Linuksowa. Tworzymy partycje fdisk'iem, potem system plików, itd. Jest to bardzo uproszczona wersja instalacji dla architektury amd_64/x86.  Nie chroot'ujemy się, nie instalujemy bootloader'a, nie kompilujemy jądra. Zatem słowo "bardzo" jest uzasadnione. W mojej ocenie instalacja jest banalna, jak na Gentoo. Zresztą... Wszystko jest opisane tutaj

Pierwszy start

Gentoo na Pi wstaje szybko. Logujemy się jako root i... No i w sumie to tyle, jak na nasze HTPC. Dobrze, że klawiatura działa. Po zalogowaniu przez ssh chciałem zainstalować ALSA, mpd, czy xbmc... Nic z tych rzeczy nie da się zainstalować. Dlaczego? Bo pakiety są zamaskowane z flagą "arch" (jak dobrze pamiętam). Co to oznacza? Dla tej architektury (Pi) te pakiety są niedostępne. Oczywiście (jak to w świecie Linuksa) można je odblokować, ale spowodowało to kolejne problemy, kolejne zamaskowane... Ustawienie flag USE nie pomogło. Poddałem się. Przyznam szczerze: gdyby Pi miało wyjście cyfrowe dźwięku, to bym nie odpuścił z Gentoo.

Wrażenia

Jak na Gentoo przystało, system jest bardzo szybki (jak na Pi). Nawet po SSH to się czuje. Można banalnie łatwo przetaktować Pi nawet do 1GHz. Zużycie procesora wreszcie normalne (bliskie zera w idle). Pamiętajmy jednak, że nie uruchomiłem XBMC. Co potwierdziło moje wcześniejsze obawy, że wysokie zużycie w poprzednich dwóch systemach było efektem niedopracowanego oprogramowania. Warto wspomnieć, że można zaprzęgnąć inny komputer z Linuksem do kompilacji oprogramowania na Raspberry Pi. Pomysł ten uważam, za dobre rozwiązanie tylko w przypadku, gdy chcemy instalować dużo oprogramowania na Pi. W przeciwnym razie wystarczy zaprzęgnąć cron'a do aktualizacji oprogramowania np. o 3 rano.

Podsumowanie

Zalety Gentoo na Pi:
  • szybkość działania
  • bardzo niskie zużycie procesora w stanie idle (bez XBMC)
  • łatwa instalacja (jak na Gentoo)
  • rozpoznaje nadajnik Logitech unifying 
Wady:
  • masa zamaskowanych pakietów
  • na chwilę obecną nie do użycia jako odtwarzacz sieciowy/HTPC

Na Gentoo kończę eksperymenty. Kolejną dystrybucją będzie Xbian, który ma szansę zostać na stałe na moim Pi. Jeśli to jednak się nie uda, to wracam do Raspbmc i OpenELEC. Wtedy to postaram się dokładnie opisać Pi jak odtwarzacz sieciowy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz